Miały być święta w trybie slow, ale zawsze ostatnie parę dni jest pełnych zamieszania i bieganiny, tego się nie uniknie. Stąd też taka cisza w tym tygodniu. Ale wszystko już załatwione, Wigilia z rodziną bardzo udana, Mikołaj też w tym roku same trafione prezenty przyniósł i wszyscy są zadowoleni. Nawet udało nam się zebrać wszystkich na wspólne zdjęcie na bloga :) Jeszcze tylko wybieram się dziś na obiad świąteczny i... po świętach w zasadzie.
W tym roku ubrałam swoją pierwszą w życiu choinkę i miałam przy tym niesamowicie dużo frajdy. Nie mogę się doczekać, aż będę to robić razem z córcią...
A tymczasem zaczął się już 7 miesiąc ciąży i powitaliśmy trzeci i ostatni trymestr :) Zostały mi już tylko trzy miesiące do terminu porodu, a więc ta chwila zbliża się coraz większymi krokami. Myślę, że to już odpowiedni moment na szał zakupów wyprawkowych, tym bardziej że mam bardzo ambitny plan, abym miesiąc przed terminem była już całkowicie gotowa. No, ale ten wpis nie miał dotyczyć najbliższych trzech miesięcy, a poprzednich. A więc, co się zmieniło w tym czasie?
O ile pierwszy trymestr ciąży przeminął bez echa, nie miałam absolutnie żadnych dolegliwości. Czułam się rewelacyjnie i w ogóle nie zauważałam swojego odmiennego stanu. Jedyną różnicą była przeogromna senność, dosłownie przesypiałam pół doby. Senność minęła wraz z nadejściem 5 miesiąca ciąży, ale wtedy też zaczęły mi dokuczać pierwsze dolegliwości. Dopiero wtedy poczułam pierwsze ciążowe mdłości. Jednak przede wszystkim cierpię na chroniczny ból brzucha. Z czasem doszły do tego również zgaga i zaparcia. Więc samopoczucie się systematycznie pogarsza. Haha, a ile ja się nasłuchałam i naczytałam, że drugi trymestr jest tak zwanym miodowym okresem ciąży, kiedy to mijają wszelkie dolegliwości pierwszego trymestru, a kobiety czują się pełne energii... Cóż, moja córcia chciała żeby już od samego początku wszystko było u nas na odwrót :P
Jednak nie wszystko mamy tak wywrócone do góry nogami. Wiele z objawów jest wręcz książkowych. Dziąsła zaczęły mi mocno krwawić przy myciu zębów, najwyższa więc pora na zmianę szczoteczki na miękką, a przy jakimkolwiek wysiłku dostaję krwotoków z nosa.
Co mnie na pewno bardzo zaskoczyło, to to, że piersi nie przestały rosnąć. Po tym jak około 4 miesiąca ciąży musiałam wymienić wszystkie staniki o kilka rozmiarów większe, myślałam że na tym ta historia się skończy. A tu proszę, rosną dalej! A byłam przekonana, że większe już nie będą... I uprzedzając, nie cieszy mnie to. Od zawsze uważałam, że były za duże, ale teraz trochę zmieniam zdanie. Tęsknie za nimi. Teraz jest mi zwyczajnie za ciężko i nie wygodnie, nawet już nie mogę bez stanika chodzić!
Jeśli chodzi o zmiany fizyczne, to w końcu zaczął rosnąć także brzuszek. Od kilku dni nawet już wyglądam jak ciężarna, a nie jak osoba, która folguje sobie przy posiłkach. Widać już, że moja ciąża nie jest ciążą spożywczą. Na ten moment w sumie czekałam, odkąd zobaczyłam dwie kreski na teście. Niesamowicie nie mogłam się doczekać brzuszka, tylko nie myślałam że założenie butów stanie się wyzwaniem... Oczywiście dużo czytałam o tym, jak ta piłka z przodu utrudnia życie, jednak nie zdawałam sobie z tego w pełni sprawy. Okazało się, że wejście po schodach na pierwsze piętro powoduje taką zadyszkę, że nie można złapać przez chwilę powietrza. Spanie także stało się znacznie trudniejsze. Jakkolwiek wygodna pozycja wymaga specjalnego obłożenia się poduszkami wokół, a i tak często daleko jest od doskonałości. Schylanie się jest trudem wykraczającym poza moje możliwości, choć zdyszana uparcie podnoszę wszystko z ziemi. Ale mimo tego wszystkiego, powiększający brzuszek jest dla mnie przede wszystkim powodem do radości. Najchętniej chodziłabym tylko bez kurtki i wypychała go dumnie przed siebie. A i tak najzabawniejszy ze wszystkiego, jest mój pępek, który odstaje mi o wiele bardziej niż brzuch. No stoi na baczność i tyle :D A właśnie, usłyszałam niedawno kolejny przesąd ciotek-wróżek, że jeśli pępek odstaje, to będzie chłopak. Cóż, może ciotki wiedzą lepiej niż lekarze, którzy na usg widzą uparcie dziewczynkę... Przekonamy się już za trzy miesiące, kto miał rację. Przyjmuję zakłady :)
Co więcej, ruchy dziecka z tygodnia na tydzień stają się coraz mocniejsze i, jak już wspominałam ostatnio, widać je już gołym okiem. Z tatusiem potrafimy leżeć przez pół godziny i gapić się rozbawieni i zafascynowani na ten 'falujący brzuch'. No po prostu niesamowite to jest!
Więc tak, drugi trymestr obfitował w zmiany i przemiany, generalnie odczucia dość intensywne mam z tego czasu. I te bardzo pozytywne i te... mniej ;) A i tak, z tego co zauważyłam najbardziej 'poszkodowany' przez ta moją ciążę jest... mój chłopak! Otóż to Pan Tatuś, biedny i cierpiący, musi... znosić mnie i moje humory. Tak, hormony szaleją jak głupie, wahania nastrojów stają się więc coraz bardziej uciążliwe... dla niego ;) Cóż, niestety musi się chłopak jeszcze trochę przemęczyć...
I tak oto wkroczyliśmy w okres ostatnich trzech miesięcy. Pierwsze rzeczy dla dziecka już mamy, dostaliśmy między innymi wózek i kilka toreb ciuszków. W końcu nastał czas kompletowania wyprawki, coraz częstych kopniaczków, ''tańczącego'' brzuszka, radosnego oczekiwania i przygotowań.
A wam tymczasem życzę Wesołych, Radosnych, a przede wszystkim Spokojnych Świąt, spędzonych w gronie rodziny :)
widze, że Święta podobne jak i u mnie - też spokojnie i radośnie mimo niezbyt fajnych okoliczności. :) wszystkiego dobrego na ten piękny i rodzinny czas! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i oby ten trzeci trymestr był jak najprzyjemniejszy dla Ciebie.
http://poprostumadusia.blogspot.com
No uśmiech nie schodzi z twarzy, kiedy widzi się takie szczęśliwe mamy, które nie naginają prawdy o swojej ciąży! A chłopakowi powiedz, że on też ma swoje humorki i niech nie przesadza :) dużo zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńamsoff.wordpress.com
No uśmiech nie schodzi z twarzy, kiedy widzi się takie szczęśliwe mamy, które nie naginają prawdy o swojej ciąży! A chłopakowi powiedz, że on też ma swoje humorki i niech nie przesadza :) dużo zdrowia życzę!
OdpowiedzUsuńamsoff.wordpress.com
Świetnie że wigilia się udała!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się też zdjęcie, widać na nim rodzinna atmosferę.
Zycze zdrowia dla ciebie jak i dziecka!
Pozdrawiam
Love-styl.blogspot.com
wspominam czas kiedy moje chłopaki byli w brzuszkach to fantastyczne odczucia kopniaczki, czy ja Ci pisałam że na zgagę dobre są migdały? polecam a wiesz że zgaga w ciąży oznacza dużą ilość włosków na główce? mnie to się sprawdziło przy średnim synku :P wyprawka oj tak to teraz Twój priorytet :D a święta fajnie że wesołe i radosne u nas też były udane :D
OdpowiedzUsuńHeh czytając Ciebie, przypomniał mi się ten czas oczekiwania, też czekałam na brzuszek i także zaskoczyły mnie problemy z bitami :D. Ja od trzeciego miesiąca miałam takie pobolewanie brzucha i bywało mi słabo. Rada dla Ciebie, dbaj i dziąsła i zęby, Bobrzy karmieniu potrafią się poniszczyć w momencie. Cierpliwości kochana, teraz jaj zajmiesz się wyprawką dla małej, czas śmiganie, nawet nie zauważysz kiedy! Czerp z niego radość, bo to piękny okres, ja wracam do niego z sentymentem :). Co do piersi, zmieniłam stanik o 3 rozmiary, a poczekaj co będzie przy nawale pokarmu :D istny cyckowy terminator! Nie martw się, wszystko jest do przejścia!
OdpowiedzUsuńPrzerabiałam to nie tak dawno. Chociaż u mnie 2. trymestr przy obu ciążach był miodowy, przy 3. się nadźwigałam. Plecy pod koniec odmawiały mi już posłuszeństwa, a jedynym marzeniem było wyspać się na brzuchu.
OdpowiedzUsuńDasz radę! Ściskam!
U mnie święta były w ciągłym biegu. Nigdzie mi nie starczało czasu,ale ciesze się,że chociaż Pani dała rade. Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńDwie ciążę załapałem się na gwiazdkę, trzy na Wielkanoc. W tym czasie nic nie przygotowywała. Zapachy i zachcianki robiły swoje. A tegoroczne święta, ciche, domowe, z chorobą najmłodsze w tle.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Święta zaliczasz do udanych :) Nasze były zdecydowanie w rytmie slow i jak zawsze nieco niekonwencjonalne :) Na ciąży się jako mama adopcyjna nieszczególnie znam - ale życzę jak najmniej przykrych dolegliwości i szczęśliwego rozwiązania ! :)
OdpowiedzUsuńPotwierdzasz tylko regułę, że każda ciąża jest inna :D U mnie drugi trymestr był tym miodowym, a rosnący brzuszek cieszył jak nic na świecie :) Nawet jeszcze wtedy byłam mocno aktywna fizycznie i naprawdę czułam się super! Każdy kolejny miesiąc obfitował w nowe dodatkowe kilogramy, ociężałość i opuchliznę:P Życzę Ci, żeby Cię to ominęło :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńEh, zaczęłam z sentymentem wspominać, jak to u mnie było :) Tak jak u Ciebie - najwięcej dolegliwości spotkało mnie w 2. trymestrze. Pierwszy przefruwałam w jednej i drugiej ciąży, z przerwami na sen ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, aby ten trzeci nie dał się za mocno w kość :)