środa, 28 grudnia 2016

UWAGA WSZYSCY! ONA JEST W CIĄŻY!


Tak, pewnie już o tym wiecie i nikt tutaj zaskoczony tą wiadomością nie będzie. Jednak w tym wpisie troszkę cofnę się w czasie, do chwil sprzed założenia bloga, gdy brzuszek był jeszcze całkowicie płaski, mimo rozwijającego się w nim nowego życia.


Zacznę od tego, że po zobaczeniu dwóch kresek na teście ciążowym miałam ochotę powiadomić o tym każdą znaną mi osobę. Aż kipieliśmy z niecierpliwości, jednak postanowiliśmy poinformować najpierw rodzinę, a z przekazaniem wieści znajomym poczekać, aż wrócimy z pierwszej wizyty u lekarza. Tak też zrobiliśmy. Pierwsze tygodnie nieustannie myślałam o przyszłości i moim odmiennym stanie, zaczytywałam się namiętnie we wszystkie napotkane blogi parentingowe, fora, oraz artykuły. Miałam ochotę oznajmiać to całemu światu, skłonna nawet byłam umieścić napis na czole, a więc niesamowicie frustrowało mnie, że dalej żadnego brzuszka nie widać. Byłam przekonana, że brzuch już jest widoczny od 3 miesiąca ciąży, a za to w 5-tym będę już prezentować się z całkiem pokaźnym balonem. A tu niespodzianka. Mija tydzień za tygodniem, brzucha jak nie było tak nie ma, ruchów dziecka wciąż nie czułam, a sama ciąża zaczęła mnie... nudzić. Tak, dobrze widzicie, nudzić. No bo ile można było mówić w kółko o tym samym, kiedy jeszcze nie było w zasadzie o czym mówić? Wszyscy ciągle zadawali te same, bezsensowne pytania typu:  
-"Jak się czujesz?" - ale teraz, czy ogólnie? Tak na prawdę jedyną sensowną odpowiedzią jest "różnie" albo "to zależy". A wszyscy na to chórem: "no tak, tak, tak to już jest w ciąży".
- "Jak tam mała?" albo "A jak tam dzidziuś?" - no zakładam, że żywy, przynajmniej tak było podczas ostatniej wizyty u lekarza, a prócz tego w żaden sposób nie czuję jego obecności. Ba, nawet jak już w końcu czułam ruchy dziecka, to co mogłam odpowiedzieć? "Chyba dobrze, rusza się".

W dodatku wszyscy wokół częstowali mnie podobnymi pytaniami praktycznie codziennie, a moja ciąża wzbudzała niemałą sensację wśród znajomych. Byłam najzwyczajniej w świecie zmęczona i znużona opowiadaniem każdemu z osobna, kiedy nie było zbyt wiele do opowiadania. Postanowiłam więc skorzystać  ostatnich chwil, zanim córcia przyjdzie na świat, a brzuch mi jeszcze nie wyskoczył i trochę poszaleć. Moja przyjaciółka miała akurat urodziny, więc wybrałam się na imprezę. Ciąży nie ukrywałam, ponieważ nie miałam powodu by to robić. Gdy ktoś pytał mnie czemu nie piję alkoholu, to odpowiadałam zgodnie z prawdą. Jednak czułam się dobrze, dalej byłam płaska mimo, że 5 miesiąc dobiegał już końca, więc nie widziałam powodu by robić wokół siebie zbędne zamieszanie. Wiedziałam, że i na to przyjdzie czas. Tym bardziej, że poszłam tam się pobawić, a nie udawać obłożnie chorą i nieporadną. Jednak moja koleżanka, której dość długo nie widziałam była bardzo... zaabsorbowana moim stanem. Przejęta była do tego stopnia, że postanowiła wszcząć alarm na imprezie. Gdy stałam choć przez 5 minut, rozmawiając z kimś, natychmiast słyszałam donośne: "Karolina, usiądź natychmiast, nie możesz tyle stać, przecież JESTEŚ W CIĄŻY" i od razu do jakiegoś nieszczęśnika zajmującego miejsce na krześle lub kanapie "Ustąpiłbyś miejsca ciężarnej! Przecież ona nie może stać!". Ja cała czerwona ze wstydu, a cała impreza patrzy na mnie oburzonym wzrokiem, że przyszłam i przywilejów żądam. W pewnym momencie nawet ktoś wyskoczył do mnie, że skoro w ciąży jestem to powinnam w domu na dupie siedzieć, a nie po imprezach się włóczyć... Było mi niewyobrażalnie głupio i czułam się napiętnowana. Koleżanka niestety nie reagowała na moje prośby i im więcej alkoholu wypiła tym większe robiła wokół mnie zamieszanie. Wystarczyło, żebym przeciskała się przez grupkę ludzi idąc do toalety, by dogonił mnie okrzyk "Uwaga, przesuńcie się wszyscy, ona jest w ciąży", a każdy kto przyszedł ze mną porozmawiać, na wstępie zostawał o tym fakcie przez nią informowany. Do czego zmierzam?
Nie chcę teraz obwiniać tej koleżanki. Cieszyła się z mojego stanu i była niesamowicie tym zajarana. Tym bardziej, że dawno się nie widziałyśmy i dla niej było to wciąż coś nowego. Wiem, że chciała dobrze i nie mam jej tego za złe. Jednak, chciałabym zwrócić na to uwagę wszystkich osób, które mają wśród znajomych kobietę ciężarną. Nie jest tak, że żyjemy tylko samą ciążą od początku jej trwania, do samego końca. Chcemy czasem porozmawiać o czymś innym i nie odpowiadać ciągle na te same pytania, które w rzeczywistości niewiele wnoszą. Tym bardziej, że przez pierwsze kilka miesięcy faktycznie nie ma jeszcze o czym rozmawiać.

Ale teraz to już co innego. Jak ostatnio pisałam, zaczął się 7 miesiąc, brzuszek systematycznie rośnie i jest już nawet widoczny. Córka kopie nieustannie, a ja zaczynam w końcu nawiązywać z nią jakąś więź dzięki temu. Teraz na prawdę czuję, że ona tam jest, zaczynam do niej mówić, opowiadać jej o różnych rzeczach. Często nawet mam wrażenie, że przez kopniaczki mi odpowiada, albo próbuje coś zakomunikować. Ja jej ''odpukuje'', Tatuś też. Coraz więcej spraw jest do załatwienia, naprostowania, a obecność naszego dziecka, staje się dzięki temu coraz bardziej namacalna. Musimy się przygotować, kupić wszystko. Teraz faktycznie jest już o czym rozmawiać. Ale wciąż korzystamy z tego, że jeszcze cały nasz świat nie kręci się wokół córci, że mamy czas dla siebie, czy na oglądanie seriali, albo na co tylko mamy ochotę. Nie możemy się doczekać, aż w końcu będzie miedzy nami i wywróci nasze życie do góry nogami, ale tego nie przyspieszymy, możemy tylko odpowiednio wykorzystać czas, jaki pozostał.

13 komentarzy :

  1. Oj jak fajnie :) Ja ci zazdroszczę! Życzę wszystkiego najlepszego :)
    Ja po tym jak zaszłam w ciążę przez pierwsze dwa miesiące nie mogłam się nawet za bardzo pochwalić,a miałam ochotę nawet obcym na ulicy wykrzyczeć, że w reszcie się doczekałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dlaczego się nie mogłaś pochwalić przez pierwsze dwa miesiące, jeśli mogę spytać?

      Usuń
  2. ech.. skąd ja to znam:) Byłam w ciąży dwa ray i za każdym razem to samo;p z tym, że przy pierwszej odrazu człowiek chciał się wszystkim chwalić, a przy drugiej już zluzowałam:) I nie to, ze nie chciałam mówić, tylko to dla mnie było już normalne;p

    Zdarza się, że ludzie cięzarnych traktują jak chorych, ale jest i w drugą str.. Nie raz stałam godzine w busie z brzuchem jak balon i nikt nic.. Także tego..

    A 7 miesięcy to już tuż tuż:) Choć teraz się bedzie dłużyc, ale przeleci;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Heh, ciężarna wraz z brzuchem to przecież dobro publiczne ;) Każdy ma prawo jej powiedzieć, co myśli. Dotknąć, pomacać, polizać wręcz... ;) Trzymaj się ciepło i spokojnych kolejnych tygodni.

    OdpowiedzUsuń
  4. to ja jeszcze tego nie przeżyłam, ale ciąże koleżanek tez mnie cieszyły, chociaż żadna nigdy nie robiła z tego wielkiej sprawy, więc i my staraliśmy się je traktować normalnie. :)
    pozdrawiam serdecznie. :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeżyłam to co Ty trzy razy.
    Za każdym oczywiście było troszkę inaczej ale ludzie zawsze interesowali się najwięcej!
    I te pytania oj tak one też mnie nudziły a nawet irytowały.
    Ale przetrwałam i wiem dzięki temu o co nigdy nie pytać kobiety w ciąży!
    A Tobie życzę dużo zdrowia i cierpliwości 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowicie przyjemnie czytało mi się ten tekst! Temat może nie mój, a jednak ;)
    Zauważyłam, że wiele osób ma niewidoczny brzuch nawet w 7 miesiącu, po czym nagle rośnie w tak ekspresowym tempie... że bałabym się o rozstępy.
    Minie okres ciązy, a potem zabraknie bycia możliwosci 'księżniczką' ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie piszesz, bardzo fajnie i przyjemnie się czyta. Nie mogę się doczekać Kiedy będę w ciąży :D ciekawe czy będą podobne odczucia

    OdpowiedzUsuń
  8. pierwsza ciąża wiadomo radość znajomych itp. w drugiej tak samo no ale jak już byłam w trzeciej to słyszałam żartujesz trzecie dziecko no coś Ty chce ci się nie zadurza itp więc spokojnie kolejne etapy przed Tobą :P

    OdpowiedzUsuń
  9. No to jeszcze tylko troszeczkę i..... wielkie powitanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach, mnie zawsze drażniły pytania o to jak się czuję. Ciąża to nie choroba, a tak właśnie wiele osób mnie traktowało - jak chorą, poszkodowaną i biedną kobietę, która chciałaby rozmawiać tylko o sobie i swoim brzuchu. Absolutnie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Moich ciąż do pół roku nie było widać. Jak ktoś pytał i mówiłam, który miesiąc, to zawsze było "a gdzie to dziecko jest?". No było, gdzieś w okolicy pęcherza i żeber ;) A chwaliliśmy się od początku, choć z najmłodszą nikomu nie mówiliśmy o staraniach, dopiero, jak już było pewne.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jako, że mojego brzucha rownież nie było długo widać, w 7 miesiącu wybrałam się na juvenalia :). Był to wieczór rapu, tak że się wyskakałam, mały szalał w brzuszku :). To był bardzo pozytywny dzień! Jednak komu bym o tym nie powiedziała, to chciał mnie spalić na stosie. Dziwnie jest z tą ciążą w naszym społeczeństwie, ale mają Cię w tyłku i nawet nie ustąpią miejsca, ale pokazują Ci jak żyć ;).

    OdpowiedzUsuń

Recent Posts

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.