sobota, 13 stycznia 2018

2017- jaki był ten rok?

Witam Was kochani w Roku 2018!!
Witam Was po miesięcznej nieobecności. Nie wiem jak często tu będę, nie wiem na ile regularnie. Ale wiem, że nie chcę zostawić bloga na pastwę zapomnienia, więc postaram się znaleźć czas, by dalej pisać. Przyznam, że nie jest łatwo. Od jakiegoś czasu za sukces uważam umycie włosów czy podłogi w kuchni, a o jakiejkolwiek wolnej minucie mogę właściwie zapomnieć. Mój mały aniołek nie daje mi ani chwili spokoju, ani nie sypia w dzień, więc ciężko jest wygospodarować wolny czas. Nie o tym jednak chciałam dziś pisać.



Rok 2017 dobiegł końca. To był naprawdę dobry rok!
Pamiętacie mój wpis "Słowa pisane listem" z 2 stycznia 2017? (Jeśli nie, to koniecznie tam zajrzycie, wciąż uważam, że to jeden z najlepszych wpisów jakie popełniłam na blogu) Wspomniałam w nim o liście, który napisałam do samej siebie. Liście, w którym podsumowałam na jakim etapie jestem w życiu, jakie mam plany i oczekiwania na rok następny, oraz zawarłam pytania poruszające ważne dla mnie wtedy kwestie. I muszę przyznać, że był to świetny pomysł! Postanowiłam ten zwyczaj kontynuować w kolejnych latach, a list na rok 2019 leży już napisany w kopercie i czeka na swój czas. Nie da się opisać jak wspaniałe uczucie towarzyszyło mi podczas czytania tej notki, napisanej przez pełną obaw ciężarówkę :) Dzięki temu wyraźnie zobaczyłam, jak wiele udało nam się osiągnąć podczas tego roku...

Przede wszystkim urodziła się Julka. Wtedy byłam jej ciekawa, ale także przerażona życiem z dzieckiem i rolą mamy. Teraz ciężko mi wyobrazić sobie jak ja żyłam, kiedy jej jeszcze nie było, a nowa rola okazała się dać mi spełnienie takie, jak nic wcześniej. Nie wiedziałam wtedy, że da się tak bardzo kochać, za to teraz nie wiem jak można przeżyć dzień nie widząc jej uśmiechu. Ten rok zmienił moje życie o 180 stopni, ale zmienił je na lepsze. Lepsze niż mogłabym sobie wymarzyć (No dobra, mogę sobie wymarzyć chociaż trochę więcej wolnego czasu, haha). To coś, czego żadne słowa nie są w stanie opisać, to coś co może zrozumieć tylko matka patrząc w twarz swojego dziecka. Zawsze uważałam, że słowa mają wielką moc, ale poznałam uczucie większe od jakichkolwiek słów...

Życie trochę nam się także ustabilizowało. Jeszcze rok temu nie wiedziałam, gdzie będziemy mieszkać, a teraz mamy mieszkanie, które powoli remontujemy. Kupiliśmy samochód, mnóstwo rzeczy do domu, które pozwalają nam pomału podnosić komfort życia. Naszemu dziecku także niczego nie brakuje, mimo obaw jak sobie poradzimy z takimi wydatkami.
Wśród znajomych nastąpiła selekcja naturalna. Część się oddaliła, do innych się zbliżyłam, a jeszcze innych dopiero poznałam. Cóż, taka chyba kolej rzeczy, szczególnie gdy pojawia się dziecko.

Kolejną kwestią, którą muszę poruszyć jest mój blog. Zastanawiałam się, czy dalej będę pisać, a jeśli tak to czy będę w tym odnosić jakieś sukcesy. Jak widać dalej tu jestem, co już uważam za pewien sukces, haha. A tak poważnie, dopóki regularnie pisałam, promowałam bloga i fanpage'a to szło dobrze. Mam na koncie pierwsze współprace, a przede wszystkim mam Was, grono stałych czytelników, oraz tych nowych, którzy się stale dołączali. Niestety, w ostatnich miesiącach więcej mnie nie było, niż byłam i efekty tego są dostrzegalne gołym okiem. Mam jednak wciąż nadzieję, że uda mi się ponownie ruszyć z kopyta i rozkręcić swoje miejsce w sieci.
Tymczasem wciągnęłam się w Instagrama. Przyznam bez bicia, że wymaga o wiele mniej czasu i nakładu pracy niż blog i mogę traktować to bardziej jako zabawę. Spamuje więc zdjęciami, oraz udaje instamatkę, ale naprawdę poprawia mi to nastrój. Kto z was ma instagrama i jeszcze nas nie obserwuje zapraszam na @mamakarolina!!

Niestety, jest coś wobec czego miałam wielkie plany, a nic z tego nie wyszło, po weryfikacji rzeczywistości. Chodzi o samorealizację. Wyobrażałam sobie, że przy dziecku będę miała o wiele więcej wolnego czasu (i nie myślałam, że pół dnia będę stała przy garach) i uda mi się zrobić jakieś kursy, albo chodzić na warsztaty lub znaleźć coś czego mogę nauczyć się w domu. Nie wiem jak miałabym to zmieścić w ciągu doby, albo jak zrobić cokolwiek z Julą która się wiecznie po mnie wspina i wpada w histerie jeśli jestem dalej niż pól metra od niej. Oczekiwałam więcej, ale nie mogę powiedzieć, że całkowicie stałam w miejscu. Udało mi się przeczytać kilka książek, udało mi się pisać bloga, nauczyłam się gotować (i robić placki, omlety i naleśniki- uwierzycie, że nie umiałam?), próbuje uczyć się robić hybrydy (na samej sobie i na razie idzie opornie). I najważniejsze- staram się być najlepszą mamą jaką potrafię, a nic nie daje takiego spełnienia. Udaje mi się realizować jako mama. Niestety, z natury mam niską samoocenę, więc co chwilę udaje mi się znaleźć coś w czym moim zdaniem zawiodłam, lub poległam, ale nikt z nas nie jest idealny. Ważne by był najlepszy dla swojego dziecka.

A Wam jak minął rok 2017? Był udany?
Jak Wam się podoba pomysł z pisaniem listu do samego siebie? Jak dla mnie to prawdziwa rewelacja i chcę Wam polecić zrobienie tego samego! To o wiele lepsze niż postanowienia, których zawsze trudno się trzymać, a po pierwszej porażce szybko się odpuszcza. A czytając taki list może się okazać, że osiągnęliśmy więcej niż się sami spodziewaliśmy. 
Życzę Wam wszystkiego dobrego w Roku 2018 i aby był jeszcze lepszy niż poprzedni.

10 komentarzy :

  1. Nigdy nie pomyślałam o tym, żeby napisać list do samej siebie, ale po namyśle, to może być ciekawe doświadczenie.
    Ja przy moich dzieciakach też na nic nie mam czasu, na bloga czasem nie zaglądam przez dwa tygodnie. Ale im dzieci starsze tym zaczyna być odrobinkę łatwiej:)
    Wszystkiego dobrego życzę w Nowym Roku, sukcesów i w prowadzeniu bloga i w życiu osobistym.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie rok był bardzo udany, choć też i trudny dla mnie. Zostałam po raz 3 mamą. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie zmiana dopiero sie wydarzy. Lada chwila zostane mama po raz drugi i trzeba bedzke sie znow przeorganizowac :) na szczescie 2017 byl spokojnym rokiem i mam duzo sil na nadchodzace zmiany ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie ten rok był pełen zmian. Niektóre diametralne.

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie rok 2017 był rokiem zmian - przeprowadzka do innego miasta, nowa praca, zmiana szkoły dla eM, zaręczyny, przygarnięcie kota... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To był dość ciężki rok i duże zmiany.

    OdpowiedzUsuń
  7. List do samej siebie... hmmm to może być ciekawe doświadczenie ;-).
    Co do Twojej Osoby... na wszystko przyjdzie czas. Jak nie teraz to jak Mała podrośnie :-). A z bloga nie rezygnuje :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety o byciu mamą nic nie mogę napisać, bo nie mam jeszcze dziecka, ale wiem jakie to może być męczące i trzeba mieć oczy dookoła głowy, żeby tylko nic dla maluszka się nie stało :) Pięknie napisane podsumowanie tamtego roku i mam nadzieję, że będziesz częściej tutaj pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie rezygnuj z bloga. Dziecko przecież ciągle rośnie i sytuacja się zmienia. A jak młode ma 3 lata, to robi się już prawie normalnie :) Piszę Ci to, bo doskonale Cię rozumiem. Sama miałam mega blogowy kryzys przed miesiącem,ale gdy pomyślę sobie ile serca w blog włożyłam,to już wiem,że go nie porzucę : ₩

    OdpowiedzUsuń

Recent Posts

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.