piątek, 23 lutego 2018

Zimo, sio!

Odkąd tylko pamiętam nienawidzę zimy... A niestety w Polsce zima trwa wyjątkowo długo. Czasem odnoszę wrażenie, że ciągnie się przez pół roku!

Nienawidzę tego długiego ubierania się przed wyjściem na dwór. Czapek elektryzujących włosy, duszących szalików, grubych kurtek. Od zawsze jestem strasznym zmarźluchem, więc wychodząc na dwór wyglądam jak okrągły bałwanek, przyzdobiony mnóstwem niepasująch do siebie elementów, byle tylko było mi cieplej. Zimą nie potrafię wyglądać pięknie, jestem bardziej jak cebula z warstwami, która próbuje jakoś przetrwać do wiosny i nieustannie wypatruje jej pierwszych oznak.
Teraz, gdy mam male dziecko muszę ubierać także je. Pocę się w kurtce i czapce, wciskając Julkę w kombinezon i próbując jej zawiązać czapkę pod szyją, z nadzieją że nic nie przeszkodzi nam w jak najszybszym wyjściu (mamy wiedząc o czym mówię). A gdy juz uda nam się wydostać z domu, spacerujemy niczym dwa bałwanki, pociągając nosem i marząc o lecie...

Zima to także czas chorób. Nie pamiętam roku bym się nie rozłożyła w tym okresie. Tym razem nie było inaczej, jednak Julkę tez dopadło. Najpierw tydzień walka z jelitówką. Najgorsze były dwa dni gorączki, blisko 40stopni. Był to trudny czas. Jula była słaba i nie w humorze, nie miała apetytu, męczyły ją biegunki, ja byłam osłabiona, z kaszlem, katarem, gorączką i silnymi mdłościami. Gdy my zaczęłyśmy dochodzic do siebie rozłożył się Tata... Kiedy w końcu cała trójka była zdrowa, radośc nie trwała zbyt długo. Niespełna tydzień później nasza córeczka znowu była chora. Tym razem męczący katar do pasa, ciągłe kichanie, furczenie, problemy z oddychaniem spowodowane cieknącymi gilami, oraz duszącym kaszlem. Przez ten okropny kaszel parę razy prawie dostałam zawału, pewna, że Jula zaraz nam się udusi... Ma tez problemy z jedzeniem. Tak pięknie i chętnie zawsze jadła, super sobie radziła, a nagle przy zawalonym nosie i gardle krztusiła się nawet miękkimi i małymi kawałkami... Teraz jest już trochę lepiej, ale apetyt dalej słaby, a katar nie chce zostawić jej w spokoju. A to wszystko wydarzyło się od początku lutego. Do końca stycznia byłam przekonana, że choroby nam w tym sezonie nie straszne. Jedyne z czym miałysmy do czynienia do lekki katarek. Myślałam sobie, że wystarczy tylko przetrwać luty i zaraz będzie wiosna... Nie wiedziałam tylko, że luty okaże się taki pechowy.

Nie znoszę tego, że zimą jest ciągle tak ciemno, szaro i ponuro. Mam dość zmroku zapadającego przed 17-stą, tej paćki z na wpół rozpuszczonego śniegu, tych bezkresnych ciemnych chmur, przez które nawet w ciągu dnia muszę palić światło w pokoju... Może i potwornie narzekam, no ale muszę, bo się uduszę! Po prostu mam dość tego wszystkiego! Zima wypompowuje ze mnie całą energię, humor i wszelkie chęci do działania.
W ciągu paru ostatnich dni, co prawda świeci słońce, ale okazało się ono być zdradliwe! Grzeje mi miło w okna, myslę sobie, że wiosna się zbliża, że w końcu jest cieplej, śniegu nigdzie już nie ma... Więc ubieram lżej siebie i Julę, po czym okazuje się być -5 lub -10 (tak jak dzisiaj, brrr) stopni i po 20 minutach jesteśmy obie kompletnie przemarźnięte! Dzisiaj już nie dałam się nabrać, ubrałam się jak na Syberię i udało nam się zaliczyć spacer, ale niech to w końcu się skończy, zanim wszyscy wpadniemy w masową deprechę!

Tęsknię za długimi, letnimi spacerami. Za spędzaniem całego dnia na dworzu. Za słońcem. Za jedzeniem lodów z budki na powietrzu. Za wyjazdami na wakacje i grillem na działce. Za tym, że wychodząc na dwór muszę założyć jedynie buty. Za piknikami na trawie, mrożoną kawą i sezonowymi owocami. Za rozpierającą energią, chęcia do życia, dniem trwających do 21, ciepłym letnim powietrzem. Nie musi być od razu lato, zadowolę się pierwszymi oznakami wiosny. Pierwszymi kwiatkami i pąkami, temperaturą, przy której wystarczy założyć jedynie bluzę lub sweter...
Wiosno, proszę, przyjdź i uwolnij nas od tej paskudnej zimy....

Hej, myslicie, że jak będę ubierać Julkę w motyw kwiatów, to wiosna szybciej przyjdzie?  :P :P

4 komentarze :

  1. Jak się chcę, to i zima może być aktywna i można miło spedzać czas na dworze😀

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już mam też mam szczerze dosyć! Najbardziej wykańczają mnie te choróbska, poza tym moja skóra potrzebuje słońca - duuużo słońca! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zime lubie :) ale musi to byc sniegu duzo taka typowa zima a nie byle co ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. pogrom z chorobami u nas spokój ale dookoła choroby.. w grupie synka w przedszkolu aż 6 dzieci na basenie w młodszej grupie 4 w starszej 5 dzieci a my tam mrozy lubimy i spędzamy cudne chwile i aktywni jesteśmy bardzo :D

    OdpowiedzUsuń

Recent Posts

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.