wtorek, 10 stycznia 2017

Każda mama marzy o księżniczce


Słyszałam kiedyś, że każda kobieta marzy o córeczce, którą będzie mogła przebierać w sukieneczki, pleść jej warkoczyki... Jednak do mnie ta wizja nigdy nie przemawiała. Może dlatego, że sama jestem trochę chłopczycą. Ponadto, osobiście bardzo długo nie lubiłam bycia dziewczynką i nie chciałam tego dla swojego dziecka. Zazwyczaj zresztą nie myślałam w ten sposób nawet, tylko po prostu marzyłam o chłopcu.
O moim idealnym, wymarzonym synu. Z moim chłopakiem imię dla synka wybraliśmy na zaś już dawno temu, a nad tym dla dziewczynki nie uznaliśmy za stosowne się zastanawiać.

W sierpniu 2016r dowiedzieliśmy się o mojej ciąży. Nasze marzenia o chłopcu weszły na wyższy poziom i czuliśmy się tak, jakby jego pojawienie się było już całkowicie pewne. Oczyma wyobraźni już widziałam jego zawadiacki i uroczy uśmiech, oraz minę małego łobuziaka. Poza tym, wszystkim moim koleżankom ostatnio rodzili się sami chłopcy! Autentycznie, w przeciągu ostatnich 3 lat w moim otoczeniu, czy rodziny czy przyjaciół nie pojawiła się ani jedna dziewczynka. Uznałam za całkowicie naturalne, że dołączę do synkowych szeregów i ja.
W 13tc robiliśmy USG genetyczne. Wtedy po raz pierwszy usłyszeliśmy, że prawdopodobnie nasze dziecko jest... dziewczynką!! "Cóż, pomyśleliśmy, to dopiero 13tc i jeden lekarz może się zawsze mylić, to dalej nic pewnego." Potem wybraliśmy się na badanie do zupełnie innego lekarza i usłyszeliśmy dokładnie ten sam wyrok. Klamka zapadła... Powiem wam, że myślałam, że mój chłopak zniesie ta wiadomość o wiele gorzej niż ja, w końcu jemu też marzył się chłopak. Jednak pomyliłam się. Nowe wieści zaakceptował natychmiast, bez mrugnięcia okiem, od razu przestawiając się w myślach na córeczkę. Tym, co mnie zaskoczyło najbardziej była moja reakcja.

I nadchodzi pora na kolejne zwierzenia, o których wstyd mówić na głos, ze strachu przed napiętnowaniem jako zła, wyrodna matka. Jednak trzeba o nich mówić, ponieważ właśnie w ten sposób czuje o wiele więcej kobiet niż nam się wydaje, tylko wiele z nich boi się to przyznać. Pamiętajmy, to normalne odczucia i nie jesteśmy z nimi same i nie przekreślają nas jako rodzica. Sama potrzebowałam wiele czasu, aby to zrozumieć. A co?
Mianowicie, byłam kompletnie rozczarowana. Zupełnie nie mogłam zaakceptować tego, ani pogodzić się z myślą, że będę miała córkę. Pierwsze 2-3 tygodnie były dla mnie bardzo depresyjne. Ciągle płakałam i nie chciałam z nikim rozmawiać o "tym dziecku". Czułam się totalnie załamana. Zaczęłam żałować, że w ogóle jestem w ciąży, że skoro to ma być dziewczynka. Mówiłam, że jej nie chcę. Przepełniała mnie gorycz, żal i rozczarowanie. I wstyd. Bo co za matka mówi w ten sposób??? Chyba tylko najgorsza! I tu od razu pojawiło się miejsce na nowe lęki: A co jeśli będę dla niej złą matką? Co jeśli nie będę potrafiła jej pokochać, tylko przez wzgląd na to, że jest dziewczynką? Co jeśli będę jej to miała za złe przez całe życie? Czułam się źle ze samą sobą. Nienawidziłam się, za to że tak myślę, a jednocześnie za to, że noszę w sobie to dziecko. I bałam się. Że nie podołam, nie dam rady. Że nie uda mi się zbudować prawdziwej więzi z córką. To było paraliżujące. Ciężko mi było z kimkolwiek rozmawiać, a gdy podzieliłam się swoimi obawami i żalami z chłopakiem, to chyba jednak nie potrafił zrozumieć co czuję. A czułam, że zmarnowałam sobie życie. Tak, brzmi to po prostu koszmarnie, ale naprawdę było aż tak źle. Szukając ukojenia zaczęłam namiętnie przetrząsać internet w poszukiwaniu osób do mnie podobnych. I słusznie, ponieważ okazało się, że nie jestem sama. Wiele kobiet reaguje rozczarowaniem, a nawet i depresją, gdy płeć dziecka nie sprosta oczekiwaniom. Jednak u zdecydowanej większości ten stan mija. Czasem dopiero gdy po raz pierwszy wezmą swoje dziecko w ramiona, jednak zazwyczaj o wiele wcześniej. I tak na szczęście było i w moim przypadku. Z tygodnia na tydzień powoli oswajałam się z tą myślą. Czytałam dużo wypowiedzi osób, które przeżyły coś podobnego. Podzieliłam się także obawami z zaufanymi ludźmi, którzy dodawali mi otuchy jak tylko potrafili. Prócz tego pisałam anonimowo do blogerek parentingowych, których blogi śledziłam i po raz kolejny upewniłam się, że nie jestem jedyną wariatką, która ma takie myśli i obawy. Przestałam się aż tak obwiniać o te, jak mi się wydawało, nienaturalne odczucia, a zaczęłam akceptować sytuację, w jakiej się znalazłam. Po kilku tygodniach byłam już całkowicie pogodzona z faktem, że spodziewam się córeczki i to ona zaczęła stawać się centrum całego świata. Obecnie nawet nie jest mi specjalnie smutno, że nie mam swojego wymarzonego syna, już tak się zdążyłam nastawić na dziewczynkę, że chyba ciężko byłoby mi się przestawić z powrotem na myśli o chłopcu. I tak, pogodzona z sobą samą pojawiłam się tutaj, gotowa pisać o wyzwaniach, jakie stawia przede mną macierzyństwo. A to było jednym z pierwszych.
Więc, jeśli którakolwiek z was miała podobne rozterki, mówicie o tym głośno! Przestańmy się obwiniać i czuć najgorszymi matkami świata, nie zasługującymi nawet na to cudowne dziecko, które się ma zaraz pojawić. Jesteśmy tylko ludźmi. Ludźmi pełnymi obaw, których życie właśnie wywróciło się do góry nogami i którym hormony szaleją jak nienormalne. Po prostu potrzebujemy wtedy wsparcia, które pomoże nam przejść przez gorsze chwile.


A co było dalej? Gdy już w pełni zaakceptowałam swoją nienarodzoną córeczkę i gdy zaczęłam jej pragnąć jak nikogo innego na świecie? Okazało się... że wszyscy inni są rozczarowani!!! No po prostu nieprawdopodobne.
Pewnego razu wpadłam do wujostwa w odwiedziny, gdzie padło standardowe pytanie: chłopiec czy dziewczynka? Odpowiadam, a w odpowiedzi słyszę: "O kurczę, szkoda... Może następnym razem się uda". Innym razem byliśmy wraz z moim chłopakiem u jego rodziny, gdzie wszyscy dopytywali czy to już pewne, że to będzie córka. Mówimy zgodnie, że raczej tak, każdy lekarz na każdym badaniu jakie później mieliśmy zawyrokował panienkę, a robiliśmy sporo tych USG w różnych klinikach. I znowu zawód i słowa: "Cóż, może chociaż następnym razem wam wyjdzie". Nasi znajomi i przyjaciele o dziwo w dużej mierze zachowywali się podobnie. Raz usłyszałam nawet, (po kolejnych zapewnieniach nt. płci prez lekarza na badaniu połówkowym) że straszna szkoda, że to nie chłopak, ale może dziewczynka też okaże się fajna.
Cóż, przekaz jest jasny. No nie udało się nam. Po prostu nam nie wyszło. Zawiedliśmy.
We mnie się zagotowało, a dopiero kiełkujący instynkt macierzyński krzyczy w obronie swojego dziecka, że ono nie jest żadną porażką! Co to ma, do cholery jasnej, znaczyć że nam się nie udało?! Nasza córka nie jest ciastem, żeby mówić: "zakalec też można zjeść, ale może następne wyjdzie już dobre".  Prawda jest taka, że już teraz nam wyszło. Stworzyliśmy nowe życie, a już niedługo w naszym domu pojawi się nowa istota, NASZE DZIECKO. Najwspanialsze i najpiękniejsze. I bez dwóch zdań udane :)
Ach... tak bardzo nie mogę się już doczekać chwili, gdy w końcu poznam swoją córkę. Kiedy nie będzie tylko serią kopniaków, ale osobną istotą, którą będę trzymać w swoich ramionach. A gdy spojrzę jej w twarz, jestem pewna, że na zawsze znikną wszelkie pytania o to, czy nam się udało...
Już niedługo, już w marcu... :) :) :)

14 komentarzy :

  1. Szybko poznaliscie płeć. Zwłaszcza "trafioną", bo z dziewczynkami to ponoc jest tak, że zawsze jeszcze coś może wyrosnąć między nogami, u nas wyrosło i było też szybko pewne, że mamy synka :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja z kolei marzyłam o dziewczynce i jak lekarz powiedział, że będzie córka to się poryczałam :) Jednakowoż mam nietypową dziewczynkę, zawadiacki usmiech i zamiłowanie do gry w piłke raczej ma chłopięce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz dużą odwagę, by "mówić" o tym głośno. Nie wiem, czy każda kobieta marzy o córce, ale wydaje mi się, że każdy nawet jeślipowtarza frazes "nieważne jaka płeć,ważne żeby było zdrowe" ma jakieś preferencje odnośnie płci dziecka. U mnie w rodzinie jest więcej dziewczynek, u mojego partnera chłopców. Ja od początku chciałam dziewczynkę, partner mówił mi, że czuje, że będzie dziewczynka, ale ja wolałam sie nie nastawiać i nie mówić nikomu o tym, kogo bym wolała. Ale też słyszałam w mojej rodzinie teksty że "przydałby się jeden chłopiec dla równowagi" itp.
    Ale dobrze, że piszesz, że już w ciąży udało Ci się zmienić myślenie i pokochać dziewczynkę. Super, że tak się dzieje ;) Zawsze sobie myślę, że jeśli ktoś planuje więcej dzieci to jest szansa przy kolejnym ale... moja kuzynka tak liczyła na chłopca i ma 4 córki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie już słyszałam o wielu przypadkach, gdzie próbowano przy kolejnym dziecku i efekt był taki że się kończyło trzema dziewczynkami albo chłopcami :P A na razie o następnych nawet nie myślimy, niech się najpierw to pierwsze urodzi :P

      Usuń
  4. A ja marzyłam o tym, żeby mieć trzech synów :). Los mi dał dwie córeczki i jestem więcej, niż szczęśliwa i moich dziewczynek nie zamieniłabym na tuzin chłopaków, choć zdaję sobie sprawę z tego, że gdybym miała synów, też byłabym zadowolona :).

    OdpowiedzUsuń
  5. W tych rozterkach nie jesteś odosobniona, o nie! U mnie co prawda było odwrotnie. Wpierw bałam się o zdrowie i teoretycznie płeć nie miała żadnego znaczenia. Mąż ma wadę serca, więc tego baliśmy się najbardziej. Podświadomie jednak vałam się, że to będzie chłopak, miałam wrażenie że sobie nie piradzę, że nie dogadam się z nim mówiąc najprościej i nie pidołam jako matka! Co to hormony robią z człowiekiem prawda? Na szczęście te wszystkie wątpliwości rozpłynęły się już dawno temu! Już odliczacie ;). Jeszcze chwilka i przytulicie malutką! Jakie wybraliście imię? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imię niby już mamy, ale wciąż nie jesteśmy na 100% pewni :p na razie jest wersja robocza, ale się jeszcze zastanawiamy nad ostatecznym werdyktem

      Usuń
  6. Chciałam córkę. Miała mieć na imię Maja. Nie widziałam innej opcji. Okazał się syn. Czułam rozczarowanie, ale szybko dostałem Fiola, że będzie syn. Potem mówiłam, że nie chce córki tylko znowu syna. Okazała się córka. A ja znowu dostałam Fiola.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsze dziecko chłopiec, no to drugie miało być dziewczynką. I co? Dopiero za trzecim razem się "udało". Mam teraz wspaniałą trójeczkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. To naprawdę pełne podziwu, że opowiadasz o tym w internecie, ponieważ jest to temat szczery, bezpośredni i kontrowersyjny, aczkolwiek wiele kobiet myśli tak, jak to pięknie opisałaś. Czasem przez płeć dziecka nie jesteśmy w stanie przyjąć do wiadomości, iż zdołamy obdarzyć go miłością. Te obawy są złudne, to jedynie strach przed czymś, na co nie byliśmy przygotowani.
    https://zaczytanaaax.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. W Naszym przypadku nie było aż tak. Marzyliśmy o chłopcu, ale gdy dowiedzieliśmy że będzie dziewczynka, jak gdyby nic, przeszliśmy do tego, na porządku dziennym. Nie robiło Nam to większego znaczenia, czy będzie chłopiec czy dziewczynka. Ale nie warto kryć emocji w sobie. Mamy prawo do rozczarowań, itd. Zawsze możemy zwalić winę na buzujące w Nas hormony. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja nie nastawiałam sie na chłopca czy dziewczynkę, wiec moje podejscie bylo takie neutralne. JEdnak mialam i tak problem ze sobą, bo nie czulam tego "czegos", tego zachwytu. Zastanawialam sie czy w ogóle mam ten instynkt macierzynski. Ale o tym musze pomyslec i tez napisać :)
    Marzec tuż tuż ! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hehe, miałam to samo. Gorzej! Marzyłam o chłopaku. 3 dni przed usg mi się "odwidziało" i już chciałam tylko dziewczynkę. Po czym, kiedy usłyszałam, że jednak wymarzony kiedyś chłopak, to był zonk. Za drugim razem od początku byłam nastawiona "pro niebieski" ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też od zawsze chciałam chłopca - Adasia. Nawet moja młodsza siostra miała być tym Adasiem wymarzonym ;) I jak mi lekarka powiedziała "baba" to się zawiodłam... Na nogi zaraz postawił mnie mój tata, który w ogóle nie zakładał wnuka - miały się rodzić wnuczki i już! No i się rodzą - na razie ma dwie ;) :D

    OdpowiedzUsuń

Recent Posts

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.